Jako rozwijający się coach poważnie podchodzę do tematu procesu, spotkań z klientem oraz tematów związanych z rozwojem osobistym. Poważnie, aczkolwiek czasem z sceptycznym przymrużeniem oka. Dokładniej rzecz ujmując: chłonę wszystko, co zostaje mi ofiarowane na studiach oraz warsztatach ale nie stosuję każdej, przedstawionej informacji jako jedyną prawdę. To nie oznacza, że nie korzystam z wiedzy uzyskanej od osób doświadczonych. Nabyte informacje konfrontuje z moimi obserwacjami, sięgam również po intuicje i wyczucie tak, by elastycznie podejść do każdej osoby. To pozwala mi na uzyskanie trzeźwych wniosków, którymi pragnę się z Wami podzielić. 

Zauważyłam, że każdy coach ma swój sposób na prowadzenie sesji i podejście do klienta. Taka metoda kształtuje się pod wpływem doświadczenia i nabytych umiejętności. Zaznaczę, że tym momencie piszę o osobach, które mogłabym nazwać profesjonalistami. Ich wiedza jest nie tylko udokumentowana ale również podparta wieloletnią praktyką. Jestem świadoma dużej liczby osób, które poprzez hasło „coaching” rozumieją tylko chęć szybkiego zarobku, krzywdząc przy tym ludzi i budując złą opinię. Dlatego zapobiegawczo wyjaśnię:
Kochani, nazwa „coach” zamieszczona na stronie internetowej nie może być tylko przyklejoną etykietką, która pod wpływem swej nowości i indywidualnego podejścia do sprawy stała się tak popularna, że wciska się ją niemal wszędzie :) to trudny zawód, który wymaga zaangażowania, umiejętności samodyscypliny oraz wiedzy z zakresu m.in. psychologii, zarządzania oraz skutecznej komunikacji z ludźmi. To taka krótka wzmianka, przed wejściem w główny temat tego wpisu. 

Jak się zachowuje coach?

Powoli zbliżam się do tematu, który chciałam opisać. Jest ciekawe zjawisko, które zaczęło się rozrastać wśród studentów i fascynatów coachingu. Moim przemyśleniom przysłużyła się dość trudna, aczkolwiek pełna interesujących wniosków rozmowa ze znajomym. Zainicjował ją poniekąd mój złośliwy charakterek ;) do czego nie wstydzę się przyznać. Towarzyszem w rozmowie był student, podobnie jak ja, raczkujący coach, można powiedzieć, że rówieśnik w tym temacie.
Osoba ta w trakcie dyskusji, w sumie nie związanej z tematem coachingu, wypaliła w pewnym momencie takim oto zdaniem:

"Nie powinnaś tak mówić, tak nie zachowuje się coach"

Przyznam, że zdębiałam. Zastanowiłam się w jaką rolę wsunął mnie w tym momencie towarzysz rozmowy. Jako znajoma, dyskutowałam z nim o zupełnie innej sprawie. Nie prowadziłam procesu coachingowego, nie czułam się również w roli coacha w tej rozmowie. Prowadziłam zwykła konwersację, nie skupiając się nad obiektywną, pozbawioną ingerencji postawą, jaką powinien reprezentować coach w kontakcie z klientem. Raczej otwarcie wyrażałam swoje zdanie, a mój ton głosu odzwierciedlał emocje w stosunku do poruszanego tematu. Oczywiście tą kwestię memu rozmówcy wyjaśniłam.

I tu nasunęło się pytanie:

Czy coachem się stajesz wchodząc w rolę coacha? Czy całe swoje życie, również prywatne jesteś coachem?

Intuicja przerwała swą drzemkę i spojrzała sceptycznie na przemyślenia, które pojawiły się w mojej głowie. Nie. Oczywiście że nie. Coach to zawód. Profesja, którą pełnisz w określonym czasie, na odpowiednich zasadach, koncentrując się na standardach, jakie powinieneś reprezentować w kontakcie z klientem. Między innymi ważnym elementem takiego spotkania jest kontrakt, który zostaje nawiązany na samym początku, zazwyczaj na pierwszym spotkaniu z klientem. Jako coach budujesz zaufanie, jesteś obiektywny, nie sugerujesz odpowiedzi, zachęcasz i stymulujesz do przemyśleń, konkretnych wniosków, które mają się przyczynić do osiągnięcia celu, który wyznaczył Twój klient. 



Wychodząc z biura stajesz się…sobą, jakkolwiek to brzmi :) Po prostu. I choć aktywnie rozwijasz swoje umiejętności, pracujesz nad swoimi wadami oraz sferami osobowości, które utrudniają ci komunikacje z innymi nadal jesteś sobą – nie coachem. Dlatego od razu uspokajam osoby, które obawiają się, ze ich znajomi lub partnerzy próbują ich coachować: tego NIE MOŻNA robić wbrew czyjejś woli. To już jest manipulacja. Coaching jest dobrowolny i korzystanie z niego w ten sposób jest NIEETYCZNE. 

Okiem doświadczonego coacha

Mam duże zaufanie do mojej intuicji, nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek się na niej zawiodła, jednak swoje przemyślenia i działania opieram również na zdrowym rozsądku, a on szepnął mi by zasięgnąć informacji u osób doświadczonych, które mogę potraktować jako autorytet. Spytałam znanych mi coachów oraz osoby praktykujące na tyle intensywnie, by rozpoznać czy zmierzyły się z tym problemem.

Okazuje się, że tendencja studentów i fascynatów coachingu do przeciągania granicy pomiędzy normalną rozmową a coachingiem jest bardzo powszechna. Zazwyczaj dopada to osoby, które dopiero zaczynają swą przygodę z tym fascynującym zawodem. Wchodzimy w jedną z ról społecznych, to naturalne, jednak jeśli przyjęta rola zaczyna dominować w naszym codziennym życiu, wypychając z niego inne takie jak bycie matką, córką, studentem czy uczestnikiem imprezy coś zaczyna być nie tak…

Podczas poznawania coachingu uczę się pracy z intuicją, balansu oraz rozwagi. Uważnego obserwowania tego, co się dzieje w moim wnętrzu oraz wokół mnie. Myślę, że działam bardziej świadomie i cieszę się, że ta rozmowa pozwoliła mi uzyskać takie wnioski. Dzięki temu wiem, że nie wpadnę w pułapkę wpychającej się w życie osobiste roli coacha :)
Rozmowa, rozmową, otwartość, otwartością, ale czy cały czas musimy się spinać i kierować wszystkimi tymi zasadami, na których opiera się coaching? Wszak ocena postawy towarzyszącej nam w rozmowie osoby, czy tez sytuacji jest nieodłącznym elementem niemalże każdej konwersacji.



Teraz pytanie do Ciebie: 
Czy zdarzyło Ci się wpaść w rolę, której nie byłeś świadomy, która utrudniła Ci komunikację z innymi osobami? Myślę, że temat jest wart poruszenia :)


Zapraszam do polubienia Metamorfozy Myśli na Facebook'u.
Informuję tam na bieżąco o nowych wpisach oraz dzielę się swoimi przemyśleniami :)
Często mam okazję rozmawiać z osobami, które narzekają na swoje otoczenie, rzeczywistość w której żyją. Szczególnie teraz, w czasie ostrych podziałów, wynikających z rozgrywających się w świecie migracji, które mają wpływ na rozwój wielu krajów. 

pixabay.com

Z niepokojem obserwuje gniew i agresję, wynikającą z niepokoju, strachu, niewiedzy często błędnego odbioru informacji. Z drugiej strony widzę głęboką chęć niesienia pomocy, która czasem nie pokrywa się z rozsądkiem i środkami na jaki stać dany kraj. Przyznam, że sama obserwuję z nieukrywanym smutkiem zaistniałe sytuacje z obu powyższych przyczyn - popadania w skrajności w skrajność.

Czwarta władza i poglądy społeczne

Wiedza, jaką wyciągnęłam z zakresu dziennikarstwa i reklamy nauczyła mnie, że informacje płynące z mediów należy przede wszystkim przesiewać. Moje doświadczenie i intuicja podpowiada (zapewne was nie zaskoczę), że media nie są obiektywne. Starają się jedynie dostosować przekaz na tyle, by nie zniekształcać zaobserwowanych faktów – co nie zawsze im wychodzi. Zatem szukać, czytać, porównywać – nie brać niczego bez głębszej refleksji.

W kwestii social media:
Ruch komunikacyjny w Internecie przebiega z nadzwyczajną szybkością. Chwytamy coś, co poniekąd pokrywa się z naszymi wewnętrznymi obawami, przekazujemy dalej. Ktoś przechwyci od nas i bez refleksji przerzuci dalej w odmęty internetowej czeluści. W ten niepozorny sposób rozsiewamy fałszywe, czasami absurdalnie śmieszne (tak do bólu) informacje. I to nie tyczy się wyłącznie imigrantów i uchodźców ale wielu innych spraw z jakimi zdążyłam się spotkać. Już nie wspomnę o inteligentnym algorytmie Google, który z czasem wrzucania konkretnych haseł, jakie Cię interesują, będzie podawał Ci na tacy wszystko to, co może potwierdzić Twoje myśli i obawy. 

Pisał o tym Paweł Tkaczyk w swojej notce: „Czego nie dowiesz się z Google i Facebooka” – bardzo polecam poświęcenie chwili na przeczytanie tego wpisu, daje do myślenia. 

Medialna pomoc czy pożywka pod publikę

Czasami łapałam się w medialną sieć zmodyfikowanych informacji, takich, które mają wpłynąć na emocje, postawy a następnie czyny. Nie jesteście sami ;) Pamiętajcie jednak, że media żywią się sensacją. Sięgają tam, gdzie jest głośno i budują swój przekaz na tyle atrakcyjnie by zwiększyć swoją oglądalność. Czasem dziennikarze działają szybko i bez zastanowienia, byle przechwycić gorące nowinki. 
Do dziś wspominam opowiedzianą na wykładzie historię dziennikarza, który uzyskując błyskawiczną informację o śmierci pewnej osoby wyruszył do domu jej rodziny, by zadać kilka pytań. Okazało się, że z jego ust rodzina dowiedziała się o tragedii, wcześniej żyli nieświadomie... 

Pozytywnie:
Wbrew pozorom działania mediów nie mają jedynie negatywnych skutków w postrzeganiu i rozstrzyganiu wielu spraw, jakie rozgrywają się w społeczeństwie. Od wielu lat obserwuje świetnie zaaranżowane interwencje, działania na rzecz ludzi i zwierząt. Programy, dzięki którym wiele osób uzyskało wsparcie w danym problemie. Tematy, które zostały poruszone i nagłośnione, a dotychczas rozgrywały się w ukryciu. Dziennikarstwo śledcze doprowadziło do rozwiązaniu wielu spraw, których często przedstawiciele prawa nie tknęliby paluszkiem. 

Co mogę zrobić?

To jest moja propozycja i sposób :) możesz wziąć ją pod uwagę w dalszych działaniach:
Przede wszystkim dokładnie orientuj się w sytuacji, zanim wydasz ostry wyrok w danym temacie. Staraj się, by niepokój lub strach, który odczuwasz nie wpływał na ton Twoich wypowiedzi. Nie akceptuje wulgarnych, agresywnych głosów w sprawie i często pokazuje mój sprzeciw, jednak oficjalne, prymitywne i wulgarne wypowiedzi w sieci nie zmienią się pod wpływem kolejnej, burzliwej wymiany poglądów. 

Chciałabym zaznaczyć, że internet jest niezwykle trudnym narzędziem komunikacyjnym. W przekazie trudno ująć emocje, ton głosu, spojrzenie, ruch. To nie wszystko: ludzie znajdujący się po drugiej stronie monitora prawdopodobnie przeprowadziliby rozmowę w całkiem inny sposób, stojąc tuż obok Ciebie. Odległość i Internet daje im większą siebie, taka arogancja często skutkuje bezmyślnym nieprzebieraniem w słowach.

Ja i moje otoczenie

Mamy wpływ na otoczenie, jeśli zaczynamy się zmieniać w swoim wnętrzu. Rozwijając umiejętności komunikacyjne, rozszerzamy przed sobą perspektywę poznania wielu osób z danej dziedziny. Poszerzając swoją wiedzę odnośnie danego tematu, możemy nie tylko realizować się w nowych kierunkach, ale również zrozumieć perspektywę innych ludzi. Osoby z jakimi mamy do czynienia, mogą zostać zainspirowane do działania i zmieniania swoich potrzeb.

Proponuję by zmiany rozpoczynać w swoim wnętrzu, zmianę postrzegania pewnych spraw i ludzi. Otwartość i zrozumienie pozwala nam na szerzenie horyzontów i lepszy wpływ na ludzi, który nie do końca muszą się z nami zgadzać.
W ten sposób stymulujemy do rozwoju nie tylko siebie ale również innych. 


P.S. Oficjalnie nie stoję po żadnej ze stron konfliktu. Obserwuje, analizuje, zapoznaje się z tematem. Wysłuchuje obu stron, poznając ich perspektywę. Mam nadzieję, że odrobina szacunku, akceptacji oraz zrozumienia pozwoli na wypracowanie odpowiednich rozwiązań na przyszłość.
Okres letni z uwagi na urlop klientów oraz współpracowników jest czasem spokoju i lekkiej beztroski w naszej firmie, jednak nie da się ukryć, że jest to również okres przygotowań w wejście nowy etap rozwoju. Zmiana strony, wzbogacenie oferty, stałe podnoszenie kwalifikacji, doszkalanie się i szlifowanie umiejętności. Wszystko to, aby sprostać wymaganiom naszych klientów, by wesprzeć ich w osiąganiu sukcesów nie tylko na tle firmowym ale również indywidualnym.
Nowy wpis dotyczy tematu wakacji. Gdzie byłam, co zobaczyłam i przede wszystkim co osiągnęłam podczas moich podróży :) zapraszam!


Końcówkę lipca oraz niemal cały sierpień spędziłam na wyjazdach. Przekroczyłam granicę kraju, wyruszając do pochmurnej aczkolwiek przyjaźnie nastawionej Anglii. Tam poznałam fantastycznych ludzi z niemal całego świata. Przyznam, że spotkanie z przedstawicielami tak różnych kultur było niezwykle inspirujące. Tematykę wydarzenia pozostawię tajemnicą i słodkim wspomnieniem, jednak to co osiągnęłam, poprzez uczestniczenie w tym przedsięwzięciu jest wyjątkowo cenną wartością. Przede wszystkim podbudowałam moją pewność siebie, poszerzyłam kontakty oraz umocniłam język. Dlatego jeśli macie taką możliwość wybierzcie się do Anglii, bardzo polecam :)

Z uśmiechem do ludzi

Mimo medialnej nagonki nie doświadczyłam ze strony Anglików negatywnego podejścia, wręcz przeciwnie: szczerą otwartość i uprzejmy uśmiech, który w tym kraju jest czymś naturalnym. Ludzie uśmiechają się do siebie, zagadują nawet obce osoby, które mijają na ulicach. To doświadczenie nacechowało mnie entuzjazmem i pozytywnym nastawieniem w stosunku do otaczającej mnie rzeczywistości – uśmiechaj się częściej aż w końcu ludzie zaczną odwzajemniać ten uśmiech. 
Polska niestety musi się z tym tematem oswoić :) Ponieważ na taki beztroski uśmiech nasi rodacy często patrzą z nieukrywaną podejrzliwością: „Ach, uśmiecha się, dlaczego? Zapewne czegoś chce…”. Nie zrażajcie się takimi sytuacjami, bowiem jeśli będziemy umacniać pozytywne podejście, to z czasem ludzie w naszym otoczeniu zaczną traktować to jako coś naturalnego.

Wspomnienie z Puszczy Białowieskiej

Z Anglii wróciłam do Polski, gdzie wyruszyłam w głąb dzikiej, pradawnej Puszczy Białowieskiej. Niesamowite miejsce, pozwalające na relaks z dała od miejskiego zgiełku. W Białowieży rzadko spotykaliśmy na szlaku innych turystów. Częściej małe zwierzęta, ptaki oraz interesujące owady. Przyznam, że taka atmosfera była niezwykle oczyszczająca i wypełniająca energią do działania. Cisza i spacer wśród leśnej głuszy pozwala na zmierzenie się z tym, co nas gnębiło, pozbywaniu się tłumionych dotychczas emocji, głębokiej refleksji nad tym, co jest teraz oraz nad tym co nas czeka. Puszcza jest dla mnie środowiskiem, w którym mogę rozmyślać swobodnie, bez pośpiechu. Mogłam również oczyścić swój umysł, przechodząc w stan „tu i teraz” oraz świadomej uważności.

Opuszczonym szlakiem "Żebra Żubra"

Zwiedziliśmy spory kawałek puszczy, jednak ciągle nie mam jej dość. Odwiedziliśmy między innymi Miejsce Mocy, kultu pradawnych, słowiańskich przodków oraz jedne z najstarszych drzew w Polsce - Dęby Królewskie, które swym ogromem i wiekowością budzą we mnie głęboki szacunek. 

Wspaniały dąb w okolicy Dworku Gubernatora w parku pałacowym w Białowieży

Obrazy, lalki, kości i konary - Muzeum Tamary

W mojej głowie utkwiło również magiczne i tajemnicze miejsce, które znajdowało się tuż za płotem wynajmowanej przez nas posiadłości – Muzeum Tamary Tarasiewicz. Postanowiłam tam wstąpić, podczas samotnego spaceru po centralnej części Białowieży. Do muzeum można dostać się od godziny 12:00-17:00, wykonując wcześniej telefon do opiekuna przybytku (serdecznie pozdrawiam!:). Z zewnątrz miejsce to prezentuje się niepozorne aczkolwiek interesująco: zza starych, pokrytych kurzem szyb można dostrzec poukładane konary, rzeźby, stół z poukładanymi dokumentami, brązowe drzwi strzegą wejścia do środka. 

Miałam szczęście trafić na bardzo sympatycznego oprowadzającego, przyjął mnie z otwartymi rękoma i swym artystycznym, wręcz aktorskim podejściem oprowadził po całym muzeum, które składało się z 4 pomieszczeń, których ściany były wypełnione obrazami pani Tamary. Jednak to nie wszystko! Z zachwytem i podziwem przyglądałam się ilości rzeźb oraz lalek, kolekcjonowanych przez artystkę i jej córkę. Lalki pochodziły z wielu krajów o szerokim okresie historycznym, niektóre nawet z czasów wiktoriańskich lub czasów niewolnictwa w Ameryce. Począwszy od niezwykle pięknych, porcelanowych, ubranych w szaty figurek, aż po upiorne, stare i idealnie wpasowujące się w klimat starych horrorów.

"Lalka nie ma serca, czy to prawdą jest?" Według mnie nie :)

Zwiedzanie nie skończyło się na samych lalkach. Tamara, jej córka oraz oprowadzający mnie dżentelmen kolekcjonują również leśne skarby, które udało się im znaleźć w Puszczy Białowieskiej oraz w innych dzikich ostępach. Nie jedną osobę mógłby przerazić stos konarów, kości, czaszek lub starych, zniszczonych maszyn, które znaleziono na bagnach, jednak ja oglądałam to z nieukrywanym zachwytem. W dzieciństwie często marzyłam by odkryć jakiś skarb a te, znalezione w głębi puszczy wydawały mi się najbardziej wartościowe. 

Muzeum było miejsce posiadało niesamowity, tajemniczy klimat, który ciężko uchwycić na zdjęciach, dlatego jeśli będziecie kiedykolwiek w Białowieży, koniecznie odwiedźcie ten budynek oraz dzikie rejony puszczy.


Zapraszam do polubienia Metamorfozy Myśli na Facebook'u.
Informuję tam na bieżąco o nowych wpisach oraz dzielę się swoimi przemyśleniami :)
Z miłym zaskoczeniem zaobserwowałam duże zainteresowanie wpisem na temat stylów pracy. Sporo osób pytało mnie również prywatnie o to, jak radzić sobie z poganiaczami, podczas działania w trybie danego stylu (zaciekawionych zapraszam do przeczytania wpisu).



Tak więc zwiększyliśmy swoją świadomość na temat tego, jakim stylem pracy operujemy. Pytanie jak możemy z tego skorzystać w życiu zawodowym?

Postanowiłam zamieścić wskazówki, jakie zostały przedstawione w książce "Analiza Transakcyjna" Julie Hay, uzupełniłam je również o swoje wnioski. Mam nadzieję, że dzięki zastosowaniu tych wskazówek osiągnięcie równowagi oraz płynnego sposóbu funkcjonowania w pracy oraz w życiu prywatnym.

Picture by Lotus Carroll

Wskazówki dla osób typu spiesz się:

  • Zwróć uwagę na to, jak planujesz swoją pracę – najlepiej podziel ją na etapy i ustal, w czasie kiedy chcesz je osiągnąć. Będą to cele pośrednie, które masz zamiar zrealizować.
  • Postaraj się uważniej słuchać innych ludzi, koncentruj się na ich wypowiedzi, a jeśli potrzebujesz – podsumuj, dla zrozumienia i ułożenia faktów.
  • Stosuj techniki relaksacyjne, takie jak medytacja, wizualizacja lub przyjemna muzyka. Planuj je regularnie dla uspokojenia i osiągnięcia tego, co jest dla Ciebie naprawdę ważne w wyważonym stopniu.
  • Jeśli ludzie chwalą Cię za szybkość, postaraj się zdobyć uznanie innych za precyzję z jaką wykonujesz swoje zadania, spróbuj dostosować swój rytm pracy do sumienności,  z jaką ją wykonujesz.

Wskazówki dla osób typu bądź doskonały:

  • Skup się na realistycznych planach, związanych z Twoją pracą oraz dokładnością jej wykonania,
  • Zwróć uwagę na realistyczne konsekwencje w razie napotkanych błędów, nie wszystkie są warte tak wnikliwej uwagi, dlatego posegreguj i przewartościowuj je. 
  • Staraj się nie wytykać innym ich błędów, skup się na tych ważniejszych, Twoi towarzysze pomniejszymi zajmą się osobiście.
  • Doceniają Cię za dokładność? Spróbuj zatem dotrzymać terminowości – skup się na tym na kiedy masz wykonać dane zadanie i trzymaj się tego terminu, bądź otwarty na sugestie innych i nie obawiaj się pokazywać zarysów Twoich projektów. Czasem wskazówka od osób z zewnątrz pozwoli na stworzenie bardziej wartościowego rezultatu. To cechy pracy zespołowej :).

Wskazówki dla osób typu sprawiaj przyjemność:

  • Jeśli chcesz wiedzieć, czego oczekują inni, po prostu zadaj im pytanie, nie próbuj czytać w ich myślach. Zgadywanki prowadzą często do nieporozumień i straty czasu. 
  • Nie narzucaj się innym, jeśli widzisz, że nie oczekują Twojej pomocy. 
  • Zdrowy egoizm – zadbaj o siebie, nie skupiaj się tylko i wyłącznie na spełnianiu pragnień innych pracowników.
  • Bądź asertywny i jeśli nie zgadzasz się z kimś – mów to otwarcie. Ludzie docenią Twoją szczerość i stanowczość.
  • Jesteś miły i otoczenie uwielbia Twoją chęć do niesienia pomocy. Spróbuj tym razem popracować nad asertywnością, argumentuj odmawianie potrzeb i nie ulegaj naciskom ze strony współpracowników. Pamiętaj by nie popadać w skrajność.

Wskazówki dla osób typu wysilaj się:

  • Powstrzymaj się od ciągłego podejmowania nowych wyzwań. Skup się na dotychczas nie dokończonych zadaniach i wywiązuj się ze swoich obowiązków terminie. 
  • Rozplanuj plan działania z uwzględnieniem zakończenia i oczekiwanego rezultatu – niestety, tu trzeba trochę dyscypliny ;)
  • W razie potrzeby stosuj macierz Eisenhowera, dzięki której pogrupujesz sprawy na pilne, mniej pilne, ważne, nie ważne.
  • Budzisz szacunek za swój entuzjazm i motywacje? Postaraj się skupić na zakończeniu zadań i przedstawieniu podsumowania wykonywanych projektów.

Wskazówki dla osób typu bądź silny:

  • Przyda się notatnik z opisem zadań oraz terminami – to pozwoli na stałe monitorowanie swoich obowiązków.
  • Otwórz się na pomoc ze strony innych współpracowników, deleguj im zadania i daj kredyt zaufania.
  • Sięgnij po rzeczy… które sprawiają Ci  przyjemność dla odciążenia umysłu od wysiłku w pracy – czasem warto zrobić sobie przerwę. 
  • Jesteś ceniony za samodzielność i samowystarczalność, spróbuj jednak otworzyć się na ludzi, zauważysz jak wartościowe może być przyjęcie odrobiny pomocy z ich strony.

Podobnie jak Julie Hay napiszę na koniec kilka słów ostrzeżenia. Pamiętajcie że zmiana wewnątrz to zmiana na zewnątrz. Nasi współpracownicy, szefowie, menadżerowie mogą nie być przyzwyczajeni do zmian, jakie wprowadzicie w swoim stylu pracy. Osoba, która dotychczas pracowała danym stylem często podporządkowując się mu całkowicie, wpływając tym samym na reakcje swojego otoczenia. Zmiana jest trudna i choć na początku może być zaskakująca lub nawet bolesna, warto jej dokonać dla dobrego samopoczucia i świadomości zgody ze samym sobą. Posłuchajmy swojej intuicji.

A jak wy radzicie sobie z poganiaczami? 
Zapraszam do dzielenia się swoimi spostrzeżeniami pod tą notką 
lub w wiadomościach mailowych:
megan.wiecek@gmail.com


Zapraszam do polubienia Metamorfozy Myśli na Facebook'u
Informuję tam na bieżąco o nowych wpisach oraz dzielę się swoimi przemyśleniami :)
Styl pracy wpływa na nasze zachowanie, a w tym interakcje z innymi osobami oraz sposób, w jaki zarządzamy swoim czasem. Opisane poniżej style pracy zostały określone w książce Analiza Transakcyjna Julie Hay, którą bardzo polecam trenerom, nauczycielom, mentorom oraz osobom interesującym się rozwojem osobistym.

Style pracy nazywane są również "poganiaczami", ponieważ w swej przesadnej formie wywołują napięcie, stres i przymus, "poganiając" siebie podczas codziennych obowiązków. Oczywiście praca w danym stylu nie przynosi tylko i wyłącznie negatywnych skutków. Ma również swoje zalety. Dlatego warto mieć na uwadze w jakim stylu pracujemy i wyważyć swoje działania tak, by nie utrudniały nam życia. 


Spiesz się

Nazwa sama w sobie daje nam do zrozumienia, że osoby pracujące tym stylem wykonują swoje obowiązki szybko, realizując je w krótkim czasie. Dzięki temu mogą osiągnąć znacznie więcej w odróżnieniu do osób, które pracują w stylu "bądź doskonały". 
Najwyższą skuteczność osiągają w sytuacjach stresujących, pracy pod presją w towarzystwie krótkich deadline’ów. Osoba typu spiesz się stara się wykonać swoje zadania przy jak najkrótszym przygotowaniu, oszczędzając przy tym czas na pogłębianie kontaktu z innymi członkami zespołu. Najczęściej sięga do swoich zadań w momencie, gdy są naprawdę pilne. Niestety, mimo prędkości, z jaką realizuje projekty, często swym podejściem wywołuje negatywny rezultat w postaci dużej ilości błędów, potknięć, które stają się pożeraczem czasu. Przez innych pracowników postrzegana jako osoba niecierpliwa, aktywna, mówiąca szybko, często przerywająca wypowiedzi innych. Osoby typu spiesz się nie są mistrzami planowania. Widać jak przebiegają z jednego spotkania na drugie, często zapominając o przygotowaniu do rozmowy, bazując na improwizacji i szczęściu. Będąc osobą pracującą w stylu spiesz się, staramy się zrobić niemalże wszystko na raz, by nie powtarzać zbędnych czynności - przenieść dużą stertę dokumentów, naczyń, toreb za jednym zamachem, co często skutkuje bólem pleców lub chaosem w naszym otoczeniu. 


Bądź doskonały

Przeciwieństwo stylu spiesz się. Nieustannie dąży do perfekcjonizmu, który spowalnia jej działanie. Ciągłe szlifowanie projektów, doszukiwanie się błędów w wykonywanych zadaniach, sprawdzanie potencjalnych uchybień, utrudnia wykonanie pracy w określonym czasie. Trzeba jednak przyznać, że tego typu osoba jest świetnie zorganizowana: dokładnie planuje spotkania, przewiduje ewentualne problemy, sumiennie przykłada się do swoich obowiązków, za co jest szanowana wśród innych pracowników firmy. Niechętnie dzieli się wstępnymi projektami, sprawdzając pieczołowicie aż do samego końca, czy nie pojawiły się w nim jakieś błędy. Swoim uporem nie daje szansy na skorzystanie z pomysłów innych osób. Komunikacja bywa utrudniona, gdyż osoby w stylu bądź doskonały w swoich wypowiedziach wykorzystują wyszukane lub specjalistyczne słowa. Ci perfekcjoniści zazwyczaj nie wierzą w kompetencje innych i często zniechęcają swoim krytycznym podejściem. 
Bądź doskonały sortuje dokładnie dokumenty, jego biurko jest przejrzyście czyste, każdy przedmiot ma na nim swoje miejsce. Kawa stojąca na biurku ma przy sobie spodeczek i ewentualną serwetkę w przypadku rozlania. Spięty, dokładny i gotowy.

Sprawiaj przyjemność

Osoba pracująca stylem sprawiaj przyjemność uwielbia działać w grupie. Współpracownikom ukazuje atencje i szczere zainteresowanie. Jej główny cel funkcjonowania to uzyskanie aprobaty innych członków zespołu. Osoba tego typu często uzależnia swój wynik pracy od opinii innych. Jej aktywne zabieganie o uwagę czasem jest postrzegane jako nadgorliwe i męczące. Dodatkowo, chętnie wyręcza w obowiązkach współpracowników, którzy początkowo doceniają jej wysiłek, a potem traktują jako wygodę. Osoby w typie sprawiaj przyjemność często próbują się domyślić, czego oczekuje jego rozmówca i spełnić jego potencjalne potrzeby. Niestety takie działanie nie zawsze może mieć pozytywny skutek. 
Idealnie odnajduje się w pracy w grupie, zapewnia jej harmonie, pracując nad tym by jej członkowie nawiązali więź i chęć współpracy. Nie zapomina o uczuciach innych, stara się postawić w ich sytuacji, nie umniejszając ich wartości. Często pyta o zdanie innych, jednak pytana przytakuje lub wycofuje się z własnej opinii w wyniku strachu przed odrzuceniem. 
W miejscu pracy często wykonuje za innych obowiązki lub drobne przysługi - to pobiegnie po kawę dla kolegi, to przyniesie papiery z ksero lub skoczy na pocztę, by wysłać za kogoś dokumenty. 

Wysilaj się

Osoby pracujące tym stylem, wkładają dużo wysiłku w wykonywanie zadań, napędzane nowymi wzywaniami (coś o tym wiem, ponieważ to mój styl pracy ;) Interesuje ich wszystko co odmienne i nowe, dlatego z dużym zaangażowaniem rozpatruje każdą z możliwości. Przez współpracowników ceniony za entuzjazm i motywacje, między innymi w rozwiązywaniu problemów. Mimo dużego entuzjazmu, bardziej skupia się na podejmowaniu co rusz kolejnych wyzwań niż osiągnięciu określonego wyniku i dobrego rezultatu pracy. Jego zaciekawienie szybko mija, wciąż potrzebuje nowych bodźców, by jego praca była skuteczna. Czasem zdarza się, że nie ukończą zadania z powodu zbyt dużego zainteresowania wszystkim co dzieje się wokół. Skutkiem takich działań jest przesunięcie odpowiedzialności na inne osoby - bądź co bądź, ktoś musi wykonać pracę w terminie.
W komunikacji z innymi często przeskakują z tematu na temat, natychmiast chcą wtrącić nową myśl. Często nie odpowiadają konkretnie na pytania, odbiegając od głównej idei rozmowy. Sami zadają kilka pytań na raz, utrudniając słuchaczowi udzielenie konkretnej odpowiedź na nie. 
W swojej pracy chwytają się nowych zadań i równie często zachęcają do realizowania innowacyjnych pomysłów. W trakcie wykonywania projektu dostają olśnienia i zasiadają do innej pracy, która w tym momencie wydaje się być priorytetem w przypływie nowych pomysłów.

Bądź silny

Są to osoby spokojne, które nie mają problemu z pracą pod presją. Radzą sobie w każdych, nawet najbardziej ekstremalnych okolicznościach. Są szczególnie doceniani podczas sytuacji kryzysowych w firmie. Sprawiają wrażenie niezaangażowanych emocjonalnie, co pozwala im na chłodne rozwiązywanie problemów. Postrzegani są jako pracownicy spokojni, pewni i zdyscyplinowani ale czasem zbyt mechaniczni. Członków zespołu traktują trochę protekcjonalnie, jednak sprawiedliwie. W pracy utrzymują stosunki na charakterystycznie służbowym poziomie. Nie oczekują wsparcia od innych, potrafią pracować samodzielnie, niemniej niechętnie przyznaje się do porażki czy jakiejkolwiek słabości. Wysiłek włożony w wykonywanie nawet najtrudniejszych zadań bez wsparcia zespołu skutkuje często napięciem i problemami zdrowotnymi. 
Poprzez ich specyficzny styl pracy często sprawiają wrażenie osób pozbawionych uczuć i empatii, co wprawia w dyskomfort innych pracowników.
Osoba pracująca stylem bądź silny woli być przeciążona pracą niż pokazać innym, że nie może czegoś wykonać lub nie ma na to czasu. Często w głębi duszy pod tą maską obawia się odrzucenia, dlatego ich wypowiedzi podczas dyskusji są bardzo wyważone i powściągliwe.


pixabay.com

Podsumowanie
Style pracy mają swoje odniesienie nie tylko w stosunku do spraw zawodowych, ale również ogólnego funkcjonowania w grupie oraz sferze prywatnej. Zachęcam do przyglądania się swojej pracy oraz innych, by ułatwić sobie komunikacje i uświadomić pewne procesy, które kierują nami w kontaktach z innymi ludźmi.

Jaki jest Twój styl pracy? :) Zapraszam do dzielenia się wnioskami w komentarzach.
Temat medytacji ostatnio stał się niezwykle popularny, jako element rozwoju osobistego. Wielu coachów, trenerów, joginów a nawet terapeutów poleca ją, jako skuteczny sposób na oderwanie swoich myśli od codziennego przesycenia informacyjnego. Harmonijny przepływ myśli, ma również na celu osiągnięcie wyższego stanu samoświadomości. 

Medytacji często dopina się rogi (podobnie jak wizualizacji), przyrównując ją do tajemniczych i niebezpiecznych praktyk magicznych – według mnie nic bardziej mylnego. Medytacja to nie czary, to praca, zapoznawanie się i oswajanie swoich myśli. To chęć osiągnięcia spokoju, akceptacji ,zarówno siebie jak i otoczenia, w jaki znajdujemy się w danym momencie.

Praktykuję medytacje od wielu lat i od razu powiem, że nie zawsze wiąże się ona tylko i wyłącznie z osiąganiem tak zwanego „czystego”, pustego umysłu. Medytacja pochodzi od łacińskiego słowa meditatio – co oznacza zagłębianie się w myśli, rozmyślanie, rozważanie. Często kontempluję, medytuję nad jakąś sprawą. Dumam swobodnie i płynę z tym nurtem, zapoznając się przy tym z moim wnętrzem i odczuciami. Medytacja równie często kojarzy się ludziom z nieskazitelną, pozycją lotosu w jodze, z siedzącymi mnichami, wyprostowaną postawą, przymkniętymi oczami i błogim spokojem na twarzy.

Źródło: Flickr

Przychylam się do stwierdzenia, że wyprostowana postawa w medytacji ma duże znacznie (jednak bez przesady), jest to naturalna pozycja, która powoduje, że zaczynamy się odprężać, relaksować i swobodnie oddychać. Spokojny oddech ma tu duże znaczenie, gdyż dzięki niemu, nasze ciało rozluźnia się. Podczas medytacji oddychamy wciągając powietrze w płuca, tak by unosiła się nasza klatka piersiowa. I tak trwamy…trwamy…nie ruszamy się…trwamy…medytujemy w kamiennym, posągowym bezruchu. 
Czy to Ci przychodzi na myśl? :)

Medytacja w ruchu i bezruchu


I tu Cię zaskoczę, gdyż ostatnio miałam okazję uczestniczyć w medytacji aktywnej – która była niezwykle oczyszczająca. I choć nie polecam jej osobom początkującym – ruch połączony z pracą z oddechem, może być dla niektórych wycieńczający - to na pewno zachęcam do swobodnego poruszania się, byciu samym ze sobą w danej chwili, odczuwaniu swojego ciała, zapoznawania się z nim. 

W trakcie medytacji aktywnej, poprzez ruch opuszcza nas napięcie, osiągamy lepszą witalność i kreatywność, poczucie swobody ciała i akceptacji. To również oddziałuje na nasz umysł. Dlatego bardzo polecam – oczywiście pod okiem doświadczonej osoby, która zadba o komfort i bezpieczeństwo uczestników.

Źródło: Flickr, Teo_ladodicivideo, 

Z moich początkowych doświadczeń z jogą, której również częścią jest ruch zauważyłam że również mogę osiągnąć stan medytacyjny w tym wyżej wspomniany czysty umysł.
Jedyną, dość problematyczną (aczkolwiek wygodną i przyjemną) pozycją medytacyjną jest leżenie na plecach. Człowiek w tej pozycji relaksuje się aż zanadto i często automatycznie zasypia, co czasem skutkowało głośnym chrapnięciem i rozbawieniem innych uczestników medytacji. :)

Kiedy i jak medytować?

Z powyższych informacji, można wywnioskować, że medytacja sama w sobie nie ma czysto określonej definicji i techniki. Każdy osiąga ją na swój sposób – według mnie, na pewno jest to stan, w którym odczuwamy komfort i spokój. Nie czujemy wysiłku, nie przymuszamy się do czegokolwiek. Jesteśmy w zgodzie ze samym sobą i gdy już skończymy medytować, czujemy się spełnieni, zrelaksowani i wypoczęci, co dobrze nam służy w przygotowaniach do codziennych obowiązków. Medytując często kieruję się intuicją, dlatego nie uznaje żadnej z technik za stałą, do której cały czas sumiennie się stosuje (chociaż ma swoje ulubione).

Piszę na temat tej praktyki nieco w luźnym podejściu, jednak osiągnięcie stanu medytacji nie jest takie łatwe. Przede wszystkim warto przystępować do niej stopniowo, poświęcając na nią na początku od 5-10 minut dziennie a potem w zależności od potrzeby i wolnego czasu. 

Często podczas medytacji z zewnątrz dociera do nas szereg bodźców, wewnątrz jesteśmy niemalże chaosem pełnym informacji i myśli. Dlatego najlepiej wybrać ciche miejsce, gdzie nikt nie będzie odtrącał naszej uwagi. Jeśli otacza nas dużo dźwięków, polecam na skupieniu się na jednym, miarowym odgłosie. Może to być tykanie zegara lub płynna muzyka. W oderwaniu się od myśli mogą również pomóc nam buddyjskie male lub różaniec. Zdziwieni? Nie od dziś wiadomo, że stan medytacyjny wprowadzają się również osoby, które modlą się w kościołach lub innych świątyniach . Jest to tak zwana mantra modlitewna – czyli powtarzanie tej samej sekwencji słów. Nie zapominajmy, że medytacja jest stałym i niezmiennym elementem praktyki religijnej, który przesiąknął do codziennego życia. 
W odniesieniu do modlitw - osobiście preferuje medytacje w ciszy :)

Medytujecie czasem? 
Nawet poświęcenie 10 minut dziennie na medytacje może przynieść pozytywny rezultat i spokój ducha :)  Warto spróbować i podzielić się swoimi przemyśleniami pod tym tematem lub w wiadomości mailowej: 
megan.wiecek@gmail.com
Kiedyś wspomniała mi o tym mama. Stojąc przed lustrem mówiła do swojego odbicia „piękna jesteś” i z uśmiechem szła do pracy, wracała do domu, opiekowała się dziećmi – wprawiało mnie to w wielki podziw. Rzeczywiście była i nadal jest piękna, mimo upływających lat i ciężkiego doświadczenia na karku. Bez względu na to, jaki ma nastrój. Brzmi czarownie, jednak cała ta niepozorna magia jest na wyciągnięcie ręki, kryje się w naszym umyśle. W postępowaniu, na jakie rzutuje nasze nastawienie.

www.stocksy.com

Przypomniałam sobie o tych słowach dopiero kilkanaście lat później, gdy zwróciłam uwagę na to, jak się wypowiadam. Jakich słów używam do określania siebie? I gdy spojrzałam wnikliwie na/w siebie, moją uwagę przykuł otaczający mnie świat a w tym inni ludzie.

Pierwsze kroki do pozytywnego myślenia

Sposób w jaki opisywałam otaczającą mnie rzeczywistość wpływał na jej postrzeganie. Słowa, jakich używałam w wypowiedziach się o sobie, wpływały na to, jak siebie widzę. Z tego powodu podjęłam czarowną próbę i spoglądając w lustro, powtarzałam sobie każdego dnia:

„Uda mi się”

I rzeczywiście - moje nastawienie zaczynało się zmieniać. Nie było łatwo. Początkowo te słowa wydawały mi się śmieszne i irracjonalne, ponieważ byłam w dość trudnym momencie mojego życia, gdzie problemy sypały się niczym kamienie na głowę.

Wyniki spoglądania w lustro i powtarzania sekwencji prostych z pozoru słów pojawiły się dopiero po pewnym czasie. Podświadomie zaczęłam poszukiwać większych wyzwań, starałam się zauważyć pozytywne sytuacje, jakie spotkały mnie w ciągu dnia. Skupiałam się na wyciąganiu przydatnych wniosków z porażek, które pozwolą na osiągnięcie wytyczonych planów. Zaczynałam doceniać siebie, swoje osiągnięcia, nawet te drobne. Czasem następowały potknięcia, pochmurne dni, gdy człowiekowi nic się nie chciało ale wtedy w myślach pojawiały się słowa „uda mi się” i przypływ pozytywnych uczuć – to napędzało do działania.

Słowa kreują otaczającą nas rzeczywistość

Nie wiem czy jesteś tego świadom, ale słowa odgrywają szczególną rolę w naszej komunikacji. To jak formułujemy swoją wypowiedź wpływa zarówno na nas jak i na naszego rozmówcę. Jeśli zdajemy sobie sprawę z możliwości, jakie daje nam nasz język mamy szansę osiągnąć znacznie więcej. Dobierając odpowiednie słowa wpływamy nie tylko na jakość przeprowadzanej konwersacji z naszym rozmówcą ale również wchodzimy na wyższy poziom zrozumienia i empatii. Warto mieć tą świadomość i wiedzieć że słowa, które są narzędziem potężnym i przydatnym, mogą być również wykorzystywane do negatywnych czynów, takich jak elementy manipulacji.

Ta notka ujmuje temat w sposób pozytywny, dzięki któremu wpływamy świadomie na sposób postrzegania siebie i naszego otoczenia. Nie będziemy wpływać na innych ludzi wbrew ich woli – możemy zamiast tego inspirować ich do działania :)


Ćwiczenie ze słowami

Nasz język buduje również nastawienie wobec siebie, tego czym się zajmujemy, co chcemy w życiu osiągnąć. Dlatego chciałabym zaproponować Ci dwa małe ćwiczenia, które pozwolą Ci zmienić swoje nastawienie do otaczającej Cię rzeczywistości:

Ćwiczenie I:
Jeśli chcesz zmienić coś w sobie lub w swoim życiu, przewartościuj to na pozytywne sformułowanie i wypowiadaj je każdego dnia, patrząc w lustro.
Uśmiechnij się przy tym :) Wiem, że początkowo będziesz czuł się sztywno i nieswojo, jednak z czasem, stanie się to tak naturalne jak Twój oddech. Wypowiadane słowa wpłyną na Twoje myśli, nastawienie i działanie. Samodzielnie przejdziesz metamorfozę, zgodnie ze swoimi potrzebami i marzeniami.

Ćwiczenie II:
Napisz na kartce od 10-30 pozytywnych słów, umiejętności, cech, które określają Ciebie. Zaczynając od słowa „Jestem…”. Im więcej, tym lepiej! Gdy skończysz spisywać słowa, przeczytaj je na głos. Zapoznaj się z uczuciami, które towarzyszą Ci przy tej czynności. Schowaj tą kartkę i w momencie gdy poczujesz się źle, weź ją ponownie do dłoni i przeczytaj na głos. Z czasem możesz dopisywać nowe słowa, poznając lepiej siebie i rozwijając swoje umiejętności :)



Podziel się ze mną swoimi wnioskami, jestem ciekawa, czy ktoś dojdzie do podobnych przemyśleń do jakich zainspirowała mnie moja mama.


Jeśli chcesz zyskiwać dawkę inspiracji oraz informacje 
o nowych notkach polub fanpage Metamorfozy Myśli