Obserwując świat wokół poznajesz siebie

Okres letni z uwagi na urlop klientów oraz współpracowników jest czasem spokoju i lekkiej beztroski w naszej firmie, jednak nie da się ukryć, że jest to również okres przygotowań w wejście nowy etap rozwoju. Zmiana strony, wzbogacenie oferty, stałe podnoszenie kwalifikacji, doszkalanie się i szlifowanie umiejętności. Wszystko to, aby sprostać wymaganiom naszych klientów, by wesprzeć ich w osiąganiu sukcesów nie tylko na tle firmowym ale również indywidualnym.
Nowy wpis dotyczy tematu wakacji. Gdzie byłam, co zobaczyłam i przede wszystkim co osiągnęłam podczas moich podróży :) zapraszam!


Końcówkę lipca oraz niemal cały sierpień spędziłam na wyjazdach. Przekroczyłam granicę kraju, wyruszając do pochmurnej aczkolwiek przyjaźnie nastawionej Anglii. Tam poznałam fantastycznych ludzi z niemal całego świata. Przyznam, że spotkanie z przedstawicielami tak różnych kultur było niezwykle inspirujące. Tematykę wydarzenia pozostawię tajemnicą i słodkim wspomnieniem, jednak to co osiągnęłam, poprzez uczestniczenie w tym przedsięwzięciu jest wyjątkowo cenną wartością. Przede wszystkim podbudowałam moją pewność siebie, poszerzyłam kontakty oraz umocniłam język. Dlatego jeśli macie taką możliwość wybierzcie się do Anglii, bardzo polecam :)

Z uśmiechem do ludzi

Mimo medialnej nagonki nie doświadczyłam ze strony Anglików negatywnego podejścia, wręcz przeciwnie: szczerą otwartość i uprzejmy uśmiech, który w tym kraju jest czymś naturalnym. Ludzie uśmiechają się do siebie, zagadują nawet obce osoby, które mijają na ulicach. To doświadczenie nacechowało mnie entuzjazmem i pozytywnym nastawieniem w stosunku do otaczającej mnie rzeczywistości – uśmiechaj się częściej aż w końcu ludzie zaczną odwzajemniać ten uśmiech. 
Polska niestety musi się z tym tematem oswoić :) Ponieważ na taki beztroski uśmiech nasi rodacy często patrzą z nieukrywaną podejrzliwością: „Ach, uśmiecha się, dlaczego? Zapewne czegoś chce…”. Nie zrażajcie się takimi sytuacjami, bowiem jeśli będziemy umacniać pozytywne podejście, to z czasem ludzie w naszym otoczeniu zaczną traktować to jako coś naturalnego.

Wspomnienie z Puszczy Białowieskiej

Z Anglii wróciłam do Polski, gdzie wyruszyłam w głąb dzikiej, pradawnej Puszczy Białowieskiej. Niesamowite miejsce, pozwalające na relaks z dała od miejskiego zgiełku. W Białowieży rzadko spotykaliśmy na szlaku innych turystów. Częściej małe zwierzęta, ptaki oraz interesujące owady. Przyznam, że taka atmosfera była niezwykle oczyszczająca i wypełniająca energią do działania. Cisza i spacer wśród leśnej głuszy pozwala na zmierzenie się z tym, co nas gnębiło, pozbywaniu się tłumionych dotychczas emocji, głębokiej refleksji nad tym, co jest teraz oraz nad tym co nas czeka. Puszcza jest dla mnie środowiskiem, w którym mogę rozmyślać swobodnie, bez pośpiechu. Mogłam również oczyścić swój umysł, przechodząc w stan „tu i teraz” oraz świadomej uważności.

Opuszczonym szlakiem "Żebra Żubra"

Zwiedziliśmy spory kawałek puszczy, jednak ciągle nie mam jej dość. Odwiedziliśmy między innymi Miejsce Mocy, kultu pradawnych, słowiańskich przodków oraz jedne z najstarszych drzew w Polsce - Dęby Królewskie, które swym ogromem i wiekowością budzą we mnie głęboki szacunek. 

Wspaniały dąb w okolicy Dworku Gubernatora w parku pałacowym w Białowieży

Obrazy, lalki, kości i konary - Muzeum Tamary

W mojej głowie utkwiło również magiczne i tajemnicze miejsce, które znajdowało się tuż za płotem wynajmowanej przez nas posiadłości – Muzeum Tamary Tarasiewicz. Postanowiłam tam wstąpić, podczas samotnego spaceru po centralnej części Białowieży. Do muzeum można dostać się od godziny 12:00-17:00, wykonując wcześniej telefon do opiekuna przybytku (serdecznie pozdrawiam!:). Z zewnątrz miejsce to prezentuje się niepozorne aczkolwiek interesująco: zza starych, pokrytych kurzem szyb można dostrzec poukładane konary, rzeźby, stół z poukładanymi dokumentami, brązowe drzwi strzegą wejścia do środka. 

Miałam szczęście trafić na bardzo sympatycznego oprowadzającego, przyjął mnie z otwartymi rękoma i swym artystycznym, wręcz aktorskim podejściem oprowadził po całym muzeum, które składało się z 4 pomieszczeń, których ściany były wypełnione obrazami pani Tamary. Jednak to nie wszystko! Z zachwytem i podziwem przyglądałam się ilości rzeźb oraz lalek, kolekcjonowanych przez artystkę i jej córkę. Lalki pochodziły z wielu krajów o szerokim okresie historycznym, niektóre nawet z czasów wiktoriańskich lub czasów niewolnictwa w Ameryce. Począwszy od niezwykle pięknych, porcelanowych, ubranych w szaty figurek, aż po upiorne, stare i idealnie wpasowujące się w klimat starych horrorów.

"Lalka nie ma serca, czy to prawdą jest?" Według mnie nie :)

Zwiedzanie nie skończyło się na samych lalkach. Tamara, jej córka oraz oprowadzający mnie dżentelmen kolekcjonują również leśne skarby, które udało się im znaleźć w Puszczy Białowieskiej oraz w innych dzikich ostępach. Nie jedną osobę mógłby przerazić stos konarów, kości, czaszek lub starych, zniszczonych maszyn, które znaleziono na bagnach, jednak ja oglądałam to z nieukrywanym zachwytem. W dzieciństwie często marzyłam by odkryć jakiś skarb a te, znalezione w głębi puszczy wydawały mi się najbardziej wartościowe. 

Muzeum było miejsce posiadało niesamowity, tajemniczy klimat, który ciężko uchwycić na zdjęciach, dlatego jeśli będziecie kiedykolwiek w Białowieży, koniecznie odwiedźcie ten budynek oraz dzikie rejony puszczy.


Zapraszam do polubienia Metamorfozy Myśli na Facebook'u.
Informuję tam na bieżąco o nowych wpisach oraz dzielę się swoimi przemyśleniami :)


Polecane wpisy

Brak komentarzy: